Skrytka

Tak właściwie wizualnie to nie jest film tylko sztuka teatralna. Cała akcja tego dzieła z roku 2022 rozgrywa się w pracowni krawieckiej – recepcji i zapleczu, a ilość postaci biorących udział w całej tej historii nie przekracza dziesięciu, w czym kilka w ogóle nie zabiera głosu. Graham Moore, twórca tak znakomitego filmu jak „Gra tajemnic„, skupił się tym razem na historii gangsterskiej, która rozgrywa się w Chicago w 1956 roku. Anglik, Leonard Burling, mistrz krawiecki (nie taylor jak podkreśla) opowiada tę historię zza kadru skupiając się na czynnościach towarzyszących szyciu bardzo eleganckich garniturów dla dżentelmenów. Opowiada o tym, że całej sztuki szycia nauczył się w Londynie, ale wygoniły go dżinsy. Bo ludzi przestało być stać na ręcznie szyte eleganckie ubrania, zadowalają się ciuchami, które są nieco mniej wymagające i wygodniejsze. I tańsze rzecz jasna. Pracownia, w której pracuje Burling z recepcjonistką, staje się miejscem kontaktowym miejscowej mafii. I tu rozgrywają się dramatyczne chwile związane z tytułową skrytką. Nie brak dramatyzmu i krwi, ale fascynujące w tym filmie są dwie rzeczy: słowa, dialogi oraz postać mistrza, fenomenalnie zagranego przez Marka Rylance’a. To właściwie aktorski popis tego rewelacyjnego aktora, którego znamy z wielu kreacji (najważniejsza to oczywiście rola drugoplanowa w „Moście szpiegów” Stevena Spielberga za którą otrzymał Oscara). Jego postać jest na ekranie przez cały film, ale jest tak elektryzująca i fascynująca, że nie pozwala oderwać wzroku. Co przy formule teatralnej realizacji jest niesamowitym osiągnięciem. Na scenografię zwróciłam uwagę dopiero przy powtórnym seansie, bo naprawdę za pierwszym razem nie mogłam dostrzec niczego poza główną postacią. Polecam, to nieodkryta kameralna perełka.

Dodaj komentarz