Woda dla słoni

Jesienna zima za oknem nastroiła mnie dzisiaj dosyć dziwnie i obejrzałam sobie tegoroczny produkt Francisa Lawrence’a. I dobrze zrobiłam, bo wprawdzie nie jest to wielkie dzieło, ale świetnie filmowany sympatyczny film, którego akcja dzieje się w cyrku. Główny bohater, Jakob Jankowski (tak, Polak! do tego obecny jest także język polski w bardzo dziwnej wymowie) w dniu egzaminu kończącego studia weterynaryjne, zostaje kompletnie sam i zupełnie pozbawiony wszystkiego. Gdy dodam, że mamy rok 1931 w USA, a więc kryzys, to już wiadomo, że sytuacja młodego człowieka jest nie do pozazdroszczenia. Ale dopisuje mu szczęście, udaje mu się wkręcić do cyrku braci Manzini, jednego z dwóch bardzo sławnych trup cyrkowych. Najpierw opiekuje się końmi, potem, gdy przekonuje do siebie właściciela cyrku Augusta Rosenblutha, zostaje cyrkowym weterynarzem i opiekunem słonicy Rosie. Zakochuje się też w cyrkowej gwieździe, żonie Augusta, Marlenie. Ciężka praca, niezrównoważony właściciel, kryzys, piękna kobieta, miłość… Wszystko to pięknie powiązane, świetnie sfilmowane – z manierą jaką widuje się w starych filmach – powoduje, że film ogląda się z wielką przyjemnością. A na koniec jeszcze dodam, że odtwórcami głównych ról są: Jakob – Robert Pattinson („Saga Zmierzch” i wampir Edward Cullen), obecny wielki idol nastolatek i naprawdę nieźle się zapowiadający aktor; Marlena – Reese Witherspoon (oscarowa June Carter ze „Spaceru po linie”), piękna i bardzo przekonująca w roli wrażliwej artystki cyrkowej; oraz Christoph Waltz (oscarowy pułkownik Hans Landa z „Bękartów wojny”), rewelacyjny w roli bezwzględnego, ale walczącego o przeżycie Augusta.
Polecam szczerze ten film, jako uroczą historię na zimowo-jesienny wieczór….