Duchy Inisherin

Martin McDonagh, Irlandczyk, twórca takich cudów jak „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” czy głupio przetłumaczone na polski „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj” wrócił do siebie i stworzył w zeszłym roku bardzo mroczny w nastroju film. Film, który jednak warto zobaczyć ze względu na specyficzny klimat i świetną obsadę. Oraz zdjęcia surowej Irlandii. Historia jest w gruncie rzeczy dosyć słaba i słabo się broni, ale nie o intrygę tu chodzi. Chodzi o ludzkie charaktery, wszechogarniającą samotność i nudę. W małej osadzie na wyspie mieszka i przyjaźni się od lat dwóch panów. Colm Doherty i Padraic Suilleabhain spędzają całe dnie na pracy, a wieczory i popołudnia na rozmowach przy piwku w miejscowej karczmie. Domyślamy się tego sami, bo film zaczyna się w momencie gdy Colm postanawia zerwać długoletnią znajomość z kumplem. Przyparty do muru oświadcza, że po prostu przestał go lubić. Colm ma duszę artysty, mieszka sam, gra na skrzypcach, czuje się znudzony pustymi rozmowami z Padraicem, chce zostawić coś po sobie i zaczyna tworzyć muzykę. Prosty wiejski chłopak Padraic mieszka z siostrą, Siobhan, która dużo wie, bo dużo czyta w odróżnieniu od brata. Młoda kobieta ma odwagę na wyjazd z wyspy i rozpoczęcie życia gdzie indziej, brat nie bardzo rozumie świat poza swoim otoczeniem w którym wyrósł i żyje.
Reżyser zatrudnił do filmu samych, bardzo zresztą znanych, irlandzkich aktorów. Z Colinem Farrellem i Brendanem Gleesonem już współpracował przy okazji „In Bruges” (to po polsku „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj„). Są zresztą świetni, Farrell zresztą dostał nominację do Amerykańskiej Nagrody Filmowej i niektórzy twierdzą, że to jego życiowa rola. Moim zdaniem jest świetny, ale nieco zbyt inteligencki na tę postać. Powalił mnie na łopatki natomiast Barry Keoghan, który gra jednego z mieszkańców osady. Ten zaledwie 30-letni aktor jest w roli Dominica po prostu nieprawdopodobnie przekonujący, on się nim staje. Mimika, ruchy, sposób mówienia – fascynująca kreacja. Nikt mu nie dorównuje, nawet bardzo dobra Kerry Condon w roli Siobhan. Dostał zresztą nominację do Oscara za drugoplanową rolę męską. Trzymam kciuki, panie Keoghan!
A tak naprawdę najsympatyczniejszymi postaciami w tym filmie są zwierzęta, do których bohaterowie mają cudownie humanitarny stosunek.