Z opóźnieniem odpaliłam na Netflixie ten zrealizowany w 2022 roku polski serial i przyznaję, bawiłam się naprawdę nieźle. Akcja ośmiu odcinków (po 40 minut) rozgrywa się przed i w kościele, w którym ma odbyć się ślub pary bohaterów. Opowieść uzupełniana jest historiami z retrospekcji, mającymi widzowi uświadomić skąd ten wielki bałagan i o co tak naprawdę tu chodzi. Kto z kim od kiedy i po co. Całość rozgrywa się w środowisku lekarzy i studentów medycyny, widać pieniądze, duuuuże pieniądze, nikt tu nie ma z nimi żadnego problemu. Przynajmniej to odpada. Natomiast pojawia się mnóstwo innych.
Panna młoda, Kaśka Bilska (zagrana znakomicie przez uroczą Elizę Rycembel) w bardzo zaawansowanej ciąży pojawia się pod kościołem bardzo spóźniona, eskortowana przez siostrę Alicję (świetna, nieco zdystansowana Małgorzata Mikołajczak). A tam czeka pan młody Jan Jaworowicz (bardzo dobry Bartosz Gelner, którego bohater miota się w niełatwej i przełomowej w życiu sytuacji życiowo-uczuciowej). Są rodzice młodej pary i mnóstwo bardzo interesujących gości. Jest ksiądz (bardzo zabawny i natchniony Cezary Kosiński), jest chór, któremu przewodzi siostra mamy pana młodego, siostra zakonna Beatrycze zwana Aśką (przecudowna Dominika Kluźniak, brawa!!!). Rodziców Kasi zagrali: genialna Iza Kuna i wycofany Marek Kalita. Rodzice Jana to, zagrana na jednej minie przez Edytę Olszówkę matka Dorota, patolog i profesor uczelni medycznej, oraz niesamowity Paweł Deląg w roli zdeprawowanego Emila Jaworowicza, lekarza od powiek, cycków i pośladków. Pojawiają się inni bohaterowie, tacy jak Paweł Drzewiecki (kolejny raz odkrywam Piotra Packa), jego cudowny, rozczulający tatuś Marcin Perchuć, fenomenalna w jednozdaniowym epizodzie babci z Altzheimerem Emilia Krakowska, prześliczna w zmienionym emploi Anna Romantowska (ta fryzura dla mnie bomba) w roli babci Kasi. Jest także wierna przyjaciółka rodziny Bilskich, Teresa, w wykonaniu bardzo dobrej Agnieszki Suchory. Pojawia się jeszcze wiele osób, w tym Adrian Zaremba (przyjaciel Jana) oraz goście weselni np. rektor uczelni Jakub Przebindowski czy Waldemar Błaszczyk i Ewa Gawryluk. Obsada to najmocniejsza strona serialu, ale sama intryga, nieźle poskręcana, dobrze pokazana i fajnie filmowana, też jest dobra. Nie jest to słodkie, zdarza się kilka dramatycznych sytuacji, niedomówień i rozstań, bywa zabawne ale generalnie to naprawdę fajna, nie wymagająca głębokiego zaangażowania zabawa. A otwarty koniec może sugerować, że ciąg dalszy nastąpi? Mnie się podobało.
Niespokojni ludzie
Zachwycona jestem książkami Frederika Backmana, blogera ze Szwecji, którego język i styl jest fascynujący i piękny. Naprawdę. Widzę, że nie tylko mnie intryguje to, co tworzy ten czterdziestoletni pisarz, bo już kolejna powieść została zekranizowana. Po szwedzkiej wersji „Mężczyzny imieniem Ove” z 2015 roku powstała amerykańska wersja z Tomem Hanksem pt.”Mężczyzna imieniem Otto” (premiera w Polsce pod koniec stycznia, na pewno napiszę), cudowne „Miasto niedźwiedzia” też zostało sfilmowane w 2020 roku.
Na Netflixie pojawił się bardzo krótki, sześcioodcinkowy (po 30 minut każdy) serial z 2021 roku o napadzie na bank i nietypowym przetrzymywaniu zakładników w mieszkaniu wystawionym do sprzedaży. Nic nie jest takie jak się wydaje, również mocno niezborni policjanci, a także żądania osoby przetrzymującej zakładników (pizza i fajerwerki).
Narracja w książce jest dziwna, poszarpana, na początku trudno się wyznać co, kto i po co, ale wszystko w końcu składa się jak układanka z puzzli. I twórcy tego szwedzkiego serialu potrafili ten pozorny chaos i rwaną opowieść umiejętnie pokazać. Ogląda się (czyta także) z początku dziwnie, jest to nieco denerwujące ale warto, bo w efekcie widz (czytelnik) wie wszystko, gdy ostatni klocek wpada w wolne miejsce. Bardzo mi się podoba i gorąco polecam. Tym razem i literaturę i serial.
Świąteczna burza
Dwóch panów: Per-Olav Soerensen i Lars Saabye Christensen stworzyło w 2022 roku sześcioodcinkowy (po ok. 30 minut każdy) serial, który teraz można zobaczyć na platformie Netflix. Niby świąteczny, bo opowieść zaczyna się na dzień przed Wigilią, na ekranie pojawia się św. Mikołaj (też niezbyt typowy) i worki prezentów, ale historia jest bardzo niezwykła. Właściwie zbiór historii. Na lotnisku w Oslo z powodu panującej burzy śnieżnej utkwiło wielu pasażerów, którzy zmierzali w różne strony świata. Loty zostały odwołane, pasażerowie uziemieni czekają na zmianę pogody. I rozmawiają. Poznajemy samotnego, życzliwego wszystkim Davida, który zmierza do Malagi, by się wygrzać i odpocząć. Arthur, wirtuoz fortepianu, którego celem jest Tromso, gdzie ma zaplanowany koncert. Ida, gwiazda muzyki w trakcie promocji nowej płyty, towarzyszy jej asystentka i ochroniarz, a także natychmiast pojawiają się wielbiciele z komórkami. Sara, która zmierza do ojca. Wiecznie kłócąca się para z rezolutną córką, która ma już tych awantur dosyć. Samotna mama z synkiem są w drodze na operację oka do USA. Nieśmiała dziewczyna, która chce spędzić romantyczny weekend w Paryżu u boku jakiegokolwiek Francuza. Dziewczyna na rozdrożu. Zagubiony starszy pan, który stracił pamięć i nikt nie potrafi się z nim dogadać. Snobka i wredna pyskata bogata baba….
Charakterów i historii wiele, a wśród nich kręcą się pracownicy lotniska od obsługi naziemnej lotów, przez ochroniarzy, bagażowych, barmana, pastorkę, św. Mikołaja po przystojnego kapitana samolotu, który zmierza na święta do rodziców. Oni też mają swoje sprawy i swoje problemy. Niesamowita mieszanka, zabawnie opowiedziane wzruszające historie i bardzo sympatyczne świąteczne chwile. Z ciekawostek obsadowych wspomnę tylko rólkę bagażowego, którego zagrał Valter Skarsgard. Tak tak, to syn Stellana i brat Alexandra, Gustava, Billa i Sama.
Reszta to zbiór bardziej lub mniej (raczej mniej) znanych aktorów skandynawskich. Baaaardzo, bardzo polecam, a sama zamierzam odpalić po raz drugi, bo warto zobaczyć co uciekło…..
C’mon C’mon
Bardzo kameralny film, bo występuje w nim zaledwie sześć osób: Johnny, jego siostra Viv, jej synek Jesse i ojciec Jessy’ego, Paul, a także dwoje współpracowników Johnny’ego, Roxanne i Fern. Oraz wiele dzieci udzielających wywiadów Johnny’emu, który jest dziennikarzem i zbiera materiały do swojej pracy. Przepytuje dzieci o marzenia, przyszłość i supermoce. Reżyser, Mike Mills, zrobił ten czarno – biały film w 2021 roku, i opowiada w nim o więzi, która się rodzi pomiędzy dojrzałym, samotnym mężczyzną a jego dziewięcioletnim siostrzeńcem. Chłopca wychowuje mama, ale ojciec jest obecny w życiu Jessy’ego z pewnej odległości. Paul jest chory (domyślamy się, że to choroba afektywna dwubiegunowa) i z uwagi na syna wyprowadził się. Choroba niestety zaostrzyła się i Viv chce się nim zaopiekować. Prosi więc brata, żeby przyjechał i przez kilka dni zajął się chłopcem. Najpierw wspólne życie idzie opornie, ale z czasem Jessy i Johnny powoli układają swoje relacje. A że nieobecność mamy przedłuża się a praca Johnny’ego nie może czekać, obaj udają się w podróż. Najpierw jadą do Nowego Jorku, a potem do Nowego Orleanu. Chłopiec uczy się pracy z mikrofonem, sam nagrywa dźwięki i obserwuje otoczenie, a dziennikarz uczy się powoli odpowiedzialności za kogoś i okazywania uczuć. Z czasem i czułości. Dziennikarza zagrał Jaoquin Phoenix (pierwsza rola po Jokerze) i jest niesamowicie wiarygodny w ukazywaniu samotnego dojrzałego mężczyzny w zderzeniu z małym chłopcem. Chłopczyk, którego zagrał Woody Norman, jest nieco dziwnym, ale bardzo bystrym dzieckiem mocno związanym z matką i przejmującym się chorobą ojca. Wzruszający malec. Reszta postaci jest tłem i komentarzem do tego, co dzieje się miedzy tą dwójką. Polecam gorąco ten film, to bardzo ciepła historia. Wnosi dużo nadziei i nieco uśmiechu.
Jeszcze przed Świętami
Dawno nie widziałam tak sympatycznej, bezpretensjonalnej świątecznej komedii jak to dzieło Aleksandry Kułakowskiej i Macieja Prykowskiego, które właśnie wypuszczono na Netlix. Historyjka dzieje się w większości w dostawczaku firmy kurierskiej, która przemieszcza się po zaśnieżonych ulicach miasta i przedmieść. Główną bohaterką jest bowiem dziewczyna, która jest kurierem i dostarcza paczki. No i powinna zdążyć z wszystkim przed świętami, nawet z urządzeniem świąt synkowi Maksowi, którego samotnie wychowuje. A czasu mało. Do tego szef, który poczuł się urażony zachowaniem Marysi, w akcie zemsty pomieszał naklejki na paczkach. No i się zaczęło. Żadna paczka nie trafiła do pierwotnego nadawcy, ale równocześnie pomyłki okazały się zbawcze dla związków, znajomości i układów rodzinnych. Kapitalne sytuacje, znakomite intrygi, niegłupie dialogi. Urok i czar młodych, mało znanych aktorów, uzupełniony został zawodowstwem na najwyższym poziomie starych i dobrze znanych mistrzów ekranu. W roli Marysi wystąpiła Monika Frajczyk, towarzyszy jej Piotr Pacek. Ale to epizody są siłą tego filmu: cudni, roztkliwiający (i bardzo odważni) Dorota Kolak i Mirosław Baka, ich wątek jest po prostu genialny, wielkie brawa. Poza tym mamy na ekranie Zdzisława Wardejna, Łukasza Simlata (rewelacyjny tekst: tylko rdza wchodzi sama), Marka Kalitę, Tomasza Schuchardta (nareszcie w komedii świątecznej nie występuje Karolak!), Marię Maj, Czesława Majewskiego a w przede wszystkim w roli Maksa pojawił się Franciszek Krupowicz, wielki młodziutki talent.
Da się lekko i sympatycznie. Polecam serdecznie, ale ostrzegam: włączcie napisy, bo dźwięk jak zwykle jest do kitu.
Osobliwość
Tytuł właściwie mówi wszystko o treści i formie tegorocznego filmu, zrealizowanego przez chilijskiego reżysera Sebastiana Leilo. Mamy 1862 rok, kilkanaście lat po Wielkim Głodzie, do małej osady w Irlandii przyjeżdża angielska pielęgniarka, Lib Wright, aby przyjrzeć się „cudowi”, tytułowej osobliwości. Cudem tym jest życie dziewczynki, która podobno od kilku miesięcy nic nie je, pije wyłącznie wodę i mówi, że żyje tylko dzięki „mannie z nieba”. Samorodna komisja, złożona z księży i lekarza, usiłuje odkryć na czym polega ten cud i zleca Lib oraz specjalnie sprowadzonej zakonnicy, całodobową obserwację Anny. Lib nie jest wierząca jak mieszkańcy osady i ma dosyć trudny kawałek życia za sobą. Jest wdową, jej jedyna córeczka umarła parę miesięcy po urodzeniu. Pocieszeniem dla niej jest praca, której oddaje się bez reszty oraz laudanum. Bardzo przejmuje się losem Anny, swoją pracę traktuje poważnie i szuka wytrwale oszustwa w całym tym przedstawieniu, bo tak odbiera tę całą historię. W tej całej sprawie pomaga jej dziennikarz, Will Byrne, który kiedyś mieszkał w okolicy, zna mieszkańców i jest bardzo zainteresowany tym cudem. A także samą pielęgniarką.
Do obu ról zatrudniono świetnych aktorów: Wright zagrała znakomita Florence Pugh, a Byrne’a Tom Burke. Towarzyszą im jeszcze m. in. Toby Jones i Ciran Hinds. Osobliwa jest też forma tego filmu, bo na samym początku widz wraz z kamerą wchodzi do hali zdjęciowej, gdzie zbudowano dekoracje potrzebne do tego filmu: dom rodziny Anny i statek, którym Lib przypływa do Irlandii i którym potem odpływa. W ten sposób wnikamy w treść i obraz, niepostrzeżenie dekoracje zmieniają się w otoczenie wydarzeń, a greenbox w ponure przestrzenie irlandzkiego Midlands. I w ten sam sposób po zakończeniu historii wracamy do hali, gdzie żegna nas narrator. Bardzo interesujące i intrygujące, bo odsłania nieco kuchni filmowej. In. Out.
Bernard i Doris
Na początku filmu zostajemy poinformowani, że ta historia jest prawdziwa oprócz wydarzeń, które się nie zdarzyły. Tak oto twórcy delikatnie zabezpieczyli się przed pytaniami widzów opierając opowieść na kawałku zaledwie życia słynnej Doris Duke, dziedziczki miliardowej fortuny, zwanej przez całe życie najbogatszą dziewczyną świata. To filantropka, szczególnie opiekowała się chorymi na AIDS, kolekcjonerka sztuki, wspierała kulturę Afroamerykanów, protestowała przeciw dyskryminacji. Każdej. Była także zapaloną ogrodniczką, hodującą najdziwniejsze rośliny świata. Dwukrotnie zamężna, miała też parę bardzo interesujących związków, m.in. z Errolem Flynnem, czy generałem Georgem S. Pattonem. Ostatnie 6 lat życia spędziła w towarzystwie swojego kamerdynera, Bernarda Lafferty’ego. Ale nie, moi państwo, nic z tych rzeczy, które w tym momencie wam przychodzą do głowy. Otóż związek był jak najbardziej platoniczny, Bernard Lafferty był gejem i jako taki idealnie rozumiał potrzeby artystyczne swojej chlebodawczyni. Zatrudniony niejako przez przypadek potrafi zdobyć po kawałku zaufanie Doris, wspiera i pomaga we wszystkim. Do tego stopnia staje się niezbędny, że po śmierci Doris, jako dziedzic fortuny i jedyny egzekutor jej ostatniej woli, rozsypał jej prochy do Pacyfiku. Sam zmarł trzy lata później i jego prochy też tam rozsypano. Właśnie część tej historii możemy zobaczyć w bardzo interesującej ekranizacji z roku 2006, której autorem jest Bob Balaban, a główne role zagrali Susan Sarandon i Ralph Fiennes. I dla tych dwóch gwiazd należy ten film zobaczyć. Trudno określić, które z nich jest lepsze, obydwoje czarują i zachwycają. Mnie jednak zauroczył Ralph, którego Bernard jest bardzo nieoczywisty, tajemniczy, powoli ukazujący swoje prawdziwe oblicze ale tak, że właściwie nie wiemy do końca: wyrachowany cwaniak czy uroczy dobry człowiek, któremu się poszczęściło?
Burza hormonów
Co za cacko wykopałam na HBO! Tak urocze, że aż się cały czas uśmiecham. Całkiem przez przypadek, zwabiona paroma znanymi nazwiskami obejrzałam lekki film z 2006 roku. Ten krótki film, zaledwie 1h 30 minut, zrealizował Ed Blum. Siedem historyjek erotyczno – miłosnych (oryginalny tytuł zresztą lepiej opisuje tematykę: „Scenes of a Sexual Nature„), których bohaterowie spotkali się w największym londyńskim parku Hampstead Heath. Jedni przyszli na randkę w ciemno, inni spotkali się przypadkiem, jeszcze inni przyszli poleżeć i poczytać… Wszystkich łączą uczucia, rozmowy, refleksje. Fantastyczne i zabawne, urocze i nie głupie. I znakomici aktorzy, naprawdę z różnych światów pozbierani. Pojawiają się m. in.: Mark Strong, Benjamin Whitrow, Andrew Lincoln, Adrian Lester, Gina McKee, Douglas Hodge, Hugh Bonneville, Ewan McGregor, Eileen Atkins…Każdy na chwilkę, scenki jak z teatru. Wśród nich pęta się z chłopięcym jeszcze urokiem, przypadkowo i nie tylko, Tom Hardy, którego postać bawi mnie najbardziej. Polecam serdecznie.
Prezydencki poker
Aaron Sorkin to jeden z najbardziej uzdolnionych scenarzystów (i reżyserów, o czym mało kto wie) w historii kina i telewizji, laureat Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany („The Social Network„) w 2010 roku, stworzył bardzo wiele dobrze znanych tytułów, że wymienię choćby najsłynniejszych „Ludzi honoru”, ale także „Proces Siódemki z Chicago”, „Moneyball”, „Gra o wszystko”, „Steve Job” czy serial „Newsroom”. Stworzony przez niego w 1999 roku serial o którym dzisiaj piszę, oglądany po latach 23, potwierdza geniusz Sorkina w każdym kadrze. Nic się nie zestarzał. A zaczęło się kilka lat wcześniej, bo Sorkin z ekipą stworzyli bardzo interesującą komedię romantyczną z Michaelem Douglasem i Anette Bening pt.: „Prezydent: Miłość w Białym Domu”. Na tej bazie powstał serial obyczajowo-polityczny, którego akcja dzieje się w Zachodnim Skrzydle Białego Domu. Użyto zresztą stworzonego dla filmu Gabinetu Owalnego i większości wnętrz. Serial opowiada o zapleczu prezydenta USA, o jego codziennych obowiązkach, problemach i zajęciach. Najciekawsze jednak jest pokazanie jakimi ludźmi musi otaczać się tak wielki polityk, jaka odpowiedzialność na nich spada i jak sobie z tym wszystkim radzą. I co to w ogóle jest za robota. Mamy szefa personelu, szefa służby prasowej, wiceprezydenta, kongresmenów, sędziów, kandydatów na sędziów SN, ludzi od przemów, rozmów, wojskowych, dziennikarzy. Poznajemy także rodzinę prezydenta i jego prywatne problemy. Wszystkim oczywiście towarzyszy personel pomocniczy i wszędobylska ochrona. Najpierw widz ma przed sobą kompletny chaos i chwilę potrwa zanim się połapie kto jest kto i o co chodzi, ale intryga jest przeprowadzona logicznie i bardzo sprawnie, po drugim odcinku myślę, że już mamy ulubieńców i wiemy jak się w tym gąszczu połapać. Do tego fantastyczna obsada. W roli prezydenta Josiaha „Jeda” Bartleta wystąpił Martin Sheen. Początkowo miał się pojawiać sporadycznie, ale w końcu (i słusznie) jego rolę powiększono i stał się członkiem stałej ekipy. Towarzyszą mu: Allison Janney w roli rzecznika prasowego, John Spencer jako szef personelu, Richard Shiff, Rob Lowe, Bradley Whitford, Dule Hill jako asystent prezydenta (interesujące okoliczności zatrudnienia Charliego na tym stanowisku, który chciał zostać tylko gońcem), Stockard Channing w roli First Lady, młodziutka Elisabeth Moss w roli córki prezydenta Zoey, Tim Matheson jako wiceprezydent, Janel Moloney, Lily Tomlin, John Amos, Alan Alda, Marlee Matlin, Moira Kelly, Jimmy Smits i wielu innych. Serial liczy 7 sezonów po 22 odcinki (każdy po ok. 40 minut), w Polsce wyemitowano tylko 4 pierwsze sezony, teraz całość jest dostępna na HBOMAX i to dopiero od zeszłego tygodnia. Oglądałam kiedyś wytrwale całość dostępną w Polsce, nie mogłam dokopać się do reszty, ale teraz nie odpuszczam. Warto. To bardzo inteligentny serial, zrobiony z pasją i wielką sympatią do postaci. Jest wiele problematycznych historii (odmowa prawa łaski, aborcja itd.), są wzruszające sceny (zazwyczaj świąteczne), zabawne i rozczulające sceny, dramatyczne sytuacje (rasizm, huragany, protesty), czasem towarzyszy nam odrobina amerykańskiej dydaktyki i patosu, ale jest to zrobione ze smakiem.
Bilet do raju
Jeśli macie ochotę na spędzenie godziny i 45 minut w doskonałym nastroju, dobrym towarzystwie i w pięknych okolicznościach przyrody to film, którego reżyserem jest Ol Parker, jest zdecydowanie dla was. Prościutka i banalna fabułka, bo to dawno nie widziana komedia romantyczna: rozwiedziona przed wieloma laty para spotyka się w samolocie lecącym na Bali, gdzie ich jedyna córka wychodzi za mąż. Rodzice, którzy marzą o nieco lepszej przyszłości dla swojego dziecka, postanawiają ją odwieść od pomysłu poślubienia hodowcy wodorostów po miesiącu znajomości. Z góry wiemy jak się to skończy, wszystko jest jasne od samego początku jak to w rom-komie bywa. Ale znakomite, dowcipne dialogi, przepiękne widoki (Australia i Kalifornia udają Bali, film był kręcony w reżimie pandemicznym) i przede wszystkim dwójka głównych bohaterów zagranych brawurowo przez George’a Clooneya i Julię Roberts. Razem dawno ich nie widzieliśmy, ale chemię między nimi czuć na kilometr, a do tego widać, że oboje się świetnie przy tej pracy bawią. I to się udziela. Towarzyszą im jeszcze Kaitlyn Dever, Lucas Bravo oraz wielu nieznanych „miejscowych”, bo rodzina pana młodego liczy ponad setkę. I wesele trwa kilka dni, które są pełne przygód. Znakomita pora relaksu dla widzów i uczta dla oka.