Dom dusz

To jest jeden z tych filmów, który wprawdzie świetny, znakomicie zrealizowany i fantastycznie zagrany, niestety nie umywa się do książki, na podstawie której powstał. Billie August wziął w roku 1993 na warsztat, cudowną w klimacie, książkę Isabel Allende „Dom duchów” i przerobił go na „Dom dusz”. I tę małą zmianę, choć symboliczną, niestety widać. Historia Estebana Trueby i jego rodziny, w książce ciągnąca się przez trzy pokolenia, tu zostaje skrócona o jedno. Plantator chilijski, który żeni się z siostrą swojej zmarłej ukochanej Rosy, Clarą, kobietą, która ma dar przewidywania przyszłości. Zamieszkuje z nimi siostra Estebana, Ferula,  której miłość do Clary niszczy i tak słabą więź rodzeństwa. Clara i Esteban mają córkę, Blankę, która od zawsze darzy ze wzajemnością wielkim uczuciem Pedra, syna jednego z pracowników plantacji. Dla Estebana to uczucie nie istnieje, nie pozwala na wzajemne kontakty młodych, ale oni spotykają się w ukryciu. Dopiero narodziny wnuczki pomogą Truebie wybaczyć córce mezalians, ale to rewolucja w Chile pozwoli mu na pojednanie z Pedrem. Trueba ma jeszcze nieślubnego syna Estebana, którego nie uznaje, a którego obecność zaważy na losie Blanki. Skomplikowana saga rodzinna ze znakomitymi rolami Meryl Streep (Clara), Jeremy Ironsa (Esteban Trueba), Glenn Close (Ferula), Winony Ryder (Blanca), Antonio Banderasa (Pedro) czy Vincenta Gallo (Esteban junior) robi wrażenie, choć bywa przewidywalna i przez skróty nieco uboga. Warto dodać, że autorem muzyki jest Hans Zimmer, w roli małej Clary wystąpiła córka Meryl Streep, Grace Gummer, a w Estebanie juniorze trudno odkryć późniejszego aktora, zarośniętego niemego taliba z filmu Skolimowskiego „Essential killing”.

Dodaj komentarz