Wejście smoka

Pierwszy i jedyny film tego typu, który mnie zachwycił. I to nie z powodu rewelacyjnego poziomu, bo nie jest aż tak wielkim osiągnięciem, ale był chyba pierwszym filmem , który o tym opowiadał. Sławny stał się dzięki postaci wykreowanej w nim przez jednego jedynego takiego jak on. Bruce Lee, który filmem „Wejście smoka” rozsławił wschodnie sztuki walki i spowodował, że na świecie zaczęto się nimi interesować, zmarł kilka dni przed premierą. Tajemnicze okoliczności, towarzyszące jego śmierci, spowodowały, że film ten cieszy się sławą do dziś. Fabuła banalna, widzimy potężnego Hana, na którego wyspie odbywają się turnieje walk wschodu, na które zjeżdżają zawodnicy światowej sławy. Rządowa agencja zwalczająca przestępczość zorganizowaną nakłania mistrza kung-fu Lee, by spenetrował mieszcząca się na wyspie siedzibę gangu. Przy okazji Lee dowiaduje się, że gangsterzy są odpowiedzialni za śmierć jego siostry.
Oczarował mnie bohater, poruszający się jak kot, walczący w skupieniu, sprawiedliwy wśród okrutnych morderców. Pięknie zagrane, świetnie filmowane sceny walk z cudowną muzyką Lalo Schifrina jest do tej pory jedynym tego typu filmem, który oglądam z przyjemnością.

Dodaj komentarz